Z okazji międzynarodowego dnia owoców, który wypada 1 lipca, zaplanowaliśmy podróż sentymentalną. Dla kogo? Dla każdego, kto ma choć trochę wolnej ziemi u siebie w ogrodzie, a nad truskawki z bitą śmietaną ceni tylko domowy sernik z malinami.
Truskawki
Pojawiają się w tym artykule nie bez przyczyny. Trudno wyobrazić sobie bez nich domowe wypieki,
nadmorskie gofry, letnie obiady czy słodkie dżemy. Jeśli marzysz o własnych zbiorach tych
wyjątkowych owoców, mamy dobrą wiadomość: ich uprawa jest niewymagająca, a teraz mamy
doskonały moment żeby wystartować z tematem. Posadzone z początkiem lipca truskawki będą
najlepiej plonowały w kolejnym roku.
Jak przygotować się do ich sadzenia? Warto zacząć od wyboru nasłonecznionego kawałka ziemi.
Dobrze, żeby nie była to gleba podmokła i ciężka – truskawki lubią lekkość i przepuszczalność, choć to
drugie można uzyskać dzięki zastosowaniu specjalnej agrowłókniny. Wybrany obszar ziemi warto jest
na początku spulchnić (czyli po prostu przekopać). Koniecznie jest również usunięcie chwastów, a
następnie – żeby uniknąć dalszej walki z nimi – położyć wspomnianą agrowłókninę. Jeśli dodatkowo
będzie w kolorze czarnym lub brązowym, właściwie nie będzie widoczna gołym okiem. Truskawki
uprawiamy na zagonach wystających 15-20 cm ponad powierzchnię ziemi. Rzędy powinny być od
siebie w odstępach mniej-więcej 40. centymetrów, a sadzonki w rzędzie: 20-30 cm. Sama uprawa i
pielęgnacja truskawek nie jest bardzo skomplikowana, szczególnie jeśli zastosowana została
agrowłóknina, bo nie tylko eliminuje ona problem chwastów, ale również zmniejsza ryzyko zarażenia
chorobami, pozwala utrzymać właściwą wilgotność gleby i podnosi jej temperaturę. Wśród właścicieli
ogrodów nie brakuje zwolenników wspomagania się środkami chemicznymi, jednak w przypadku
początkujących sadowników raczej takie zabiegi odradzamy. Z resztą, u podłoża idei uprawy własnych
warzyw i owoców leży chęć posiadania „swoich, zdrowych, pozbawionych chemii” plonów. Tu jednak
z pomocą ponownie przychodzi agrowłóknina. Jej stosowanie pozwala na całkowite wyeliminowanie
potrzeby stosowania herbicydów. To oznacza nie tylko oszczędności na specjalnych preparatach, ale
także to, że owoce nie będą zawierały szkodliwych środków chemicznych, a nasze truskawki będą
rzeczywiście smakować „jak kiedyś”. Co jeszcze? Obowiązkowo należy pamiętać o regularnym
podlewaniu truskawek w porze owocowania. Uprawiamy je w jednym miejscu maksymalnie cztery lata.
Po tym okresie zagon należy wyznaczyć w nowym miejscu. Smacznego ☺
Maliny
Mniejsze, ale równie słodkie siostry truskawek. Podobnie jak one mają tysiące wielbicieli i są warte
grzechu. Z truskawkami łączy je jednak znacznie więcej, bo chociażby sympatia do określonego typu
miejsca uprawy i rodzaju gleby. W przypadku malin warto jednak zadbać dodatkowo żeby było to
miejsce osłonięte od wiatru. I choć maliny sadzi się (na ogół) późną jesienią to już teraz warto się do
tego przygotować w kontekście wyboru miejsca i zasięgnięcia podstawowej wiedzy o ich uprawie. Same
sadzonki można kupić w trzech odsłonach: balotowaną, w pojemniku i z nagim korzeniem (tę ostatnią
odradzamy zwłaszcza początkującym sadownikom, bo łatwo o uszkodzenie sadzonek). Rzędy warto
rozplanować tak, żeby były od siebie w odległości ok. 1,5m, natomiast same sadzonki potrzebują ok.
40-centymetrowej przerwy. Sadzimy je na głębokość ok. 20 cm, a następnie przycinamy na wysokości
ok. 25cm nad ziemią (pilnując, by krzew był cały czas pionowo). Maliny, podobnie jak truskawki,
wymagają regularnego podlewania, natomiast zastosowanie agrowłókniny pozwoli ten zabieg
ograniczyć, oszczędzając tym samym i czas i pieniądze. Warto również pamiętać, że agrowłóknina
podnosi temperaturę gleby, a to ma zbawienny wpływ na maliny. Warto pomyśleć również o tym, żeby
przy krzewach malinowych wkopać paliki (już w pierwszym roku uprawy). Pędy tych krzewów lubią
mieć oparcie więc wszelkiego rodzaju linki, drabinki, po których będą mogły się piąć będą „mile
widziane”. Najbardziej wymagającym elementem uprawy malin jest ich przycinanie (choć nie warto się
do tego zajęcia uprzedzać). Co więcej, trudno w tym miejscu napisać jakieś ogólne zasady, bo cięcie
malin jest zależne od wielu czynników (m. in. wybrana odmiana, a jest ich dziesiątki). Niezaprzeczalnie
jednak trzeba je przycinać, bo to pozwala zapobiec zamieraniu pędów, a dodatkowo poprawia ich
odporność na różne choroby. Na ogół przycina się maliny dwa razy do roku: na wiosnę bardziej
„pielęgnacyjnie”, w celu usunięcia tego co uschło bądź zmarzło. Jesienne zabiegi są bardziej radykalne,
ale to absolutnie konieczne do tego, żebyśmy cieszyli się w kolejnym roku tymi bajecznymi owocami,
a ich uprawa była bardziej wydajna. Jeśli przytniemy pędy, rośliny będą wkładały całą energię w owoce,
nie zaś rozrost na boki. Zwłaszcza początkujący sadownicy z tematem przycinania powinni się zapoznać
na pewno wnikliwiej, natomiast nie warto ze względu na ten rytuał rezygnować z perspektywy
posiadania własnych, „takich jak od babci” malin.